NIE WSZYSTKO ZŁOTO, CO SIĘ ŚWIECI
Za dobry film powinno uznawać się ten, który zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie nieustannie wzrasta. Czy zasadę tę, wyznawaną przez Alfreda Hitchcocka, można odnieść także do książki Barbary Ciwoniuk Rokko? W pewnym stopniu tak. Akcja powieści rozpoczyna się pewnego ranka, kiedy dźwięk domofonu budzi Rocha Deczyńskiego, głównego bohatera opowiadanej historii. Wyrwany ze snu nastolatek niechętnie podnosi się z łóżka. Idąc do drzwi, mija kolejne pomieszczenia, a każde z nich wygląda tak, jakby w nocy przez dom przeszło tornado. Bałagan ten jest pozostałością po przyjęciu (te dość regularnie urządza ojciec Rokka). Chłopiec spodziewa się ujrzeć za drzwiami nielubianą panią Gienię, która przychodzi do nich sprzątać oraz gotować. Kiedy na progu zamiast dawnej gosposi pojawia się młoda, ładna dziewczyna, która w dodatku informuje nastolatka, że odtąd będzie u nich pracować, Rokko nie od razu pojmuje, co się dzieje. Skrępowany tym, jak wygląda dom, niespodziewanie zaczyna się tłumaczyć. Nie mniejsze zaskoczenie czeka go w szkole (bohater uczęszcza do gimnazjum), do której przychodzi spóźniony. Już na pierwszej lekcji dowiaduje się, że przegapił kolejny wybryk klasowego kolegi, Lasera. Nie był to bynajmniej pierwszy ani, jak się później przekonamy, ostatni bunt znanego w całej szkole Wiktora. Uczeń ten, nie tyle odrzucony przez kolegów, ile raczej od nich stroniący, otwarcie okazuje swoją niechęć do szkoły, która owocuje kolejnym już brakiem awansu do następnej klasy. Postawa ta siłą rzeczy przekłada się na stosunek nauczycieli wobec niepokornego chłopaka. Przy tej okazji warto podkreślić, że Barbara Ciwoniuk dość dokładnie zarysowuje postacie kilku nauczających, a obraz, jaki wyłania się z kart jej książki, nie zawsze stawia ich w dobrym świetle.
Opisując wszystko z perspektywy nastolatka, autorka nie boi się wskazywać błędów, jakie mogą popełniać dorośli. I nie chodzi tu jedynie o nauczycieli. Poważnych omyłek nie wystrzegł się również ojciec Rokka. Choć, będąc sławnym pisarzem, przez wielu uznawany jest za geniusza, w oczach syna daleko mu do doskonałości. Nocne imprezy i coraz to nowsze kochanki budzą w młodym Deczyńskim awersję. Cieniem na relacjach chłopca z ojcem kładzie się tragedia sprzed lat. Śmierć matki tytułowego bohatera, tajemnicze okoliczności, w jakich do niej doszło, a także niechęć bądź nieumiejętność szczerej rozmowy na temat bólu i własnych emocji budują pomiędzy ojcem a synem mur niezgody. Kumulujące się w chłopcu uczucia zmuszają go do sięgnięcia po radykalne środki.
Obok tak poważnego tematu, który równoważony jest elementami humorystycznymi, w książce pojawiają się i inne wątki. Należy do nich między innymi pierwsze zauroczenie płcią przeciwną. Niejako na marginesie, Ciwoniuk tradycyjnie porusza też inne, powszechnie znane kwestie, w tym te odnoszące się do ekologii czy osób o odmiennej orientacji seksualnej.
Rokko odznacza się wartką fabułą, która została opowiedziana płynnym językiem. Całą historię przybliża czytelnikowi główny bohater. Sposób, w jaki się wypowiada, dobrze koresponduje z jego młodym wiekiem. W tekście nie brakuje również „mocniejszych” słów, jak na przykład przewijającego się dość często wyrażenia „kuźwa”. Dzięki temu, że zaznajamiamy się z uczuciami, przemyśleniami czy nawet pragnieniami nastolatka, opowiadana historia staje się czytelnikowi szczególnie bliska, jakby wszystko rozgrywało się na oczach odbiorców. Ponadto fakt, że przybliża ona przedstawicieli różnych środowisk (od tych zamożnych, jak rodzina Deczyńskich, aż do biednych, jak rodzina jednego z przyjaciół Rokka), uświadamia odbiorcom, że nie tylko tam, gdzie panuje bieda czy patologia, ale i w tzw. porządnych domach, na które wielu spogląda z zazdrością w oku, rozgrywać się mogą ludzkie dramaty.
Ciwoniuk, Rokko, Wydawnictwo, „Literatura”, Łódź 2013