LITTERARIA COPERNICANA 3(23) 2017
Weronika Kostecka
Dziwne – odmienne – obce. Dziecko jako Inny we współczesnej polskiej prozie dziecięcej i młodzieżowej.
[…] Kategoria „inności” może być rozpatrywana na co najmniej kilka różnych sposobów: w perspektywie antropologicznej – gdy przedmiotem namysłu stają się takie pojęcia, jak swojskość czy obcość, socjologicznej – skupionej na procesie społecznego „konstruowania” tożsamości jednostki i całych grup, kulturoznawczej – której reprezentanci badają stosunek kultury „dominującej” do „obcej”, czy wreszcie w perspektywie psychologicznej, gdy analizie podlega poczucie obcości, inności podmiotu wobec siebie samego. „Inność” konotuje „dziwność”, ta zaś wyzwala najrozmaitsze reakcje – od prób unicestwienia Innego, poprzez próby unicestwienia inności, aż po próby koegzystencji. Przedmiotem tego artykułu będzie analiza literackich obrazów dziecka jako Innego w utworach reprezentujących współczesną polską prozę dziecięcą i młodzieżową. […]
Trudny wybór strategii mówienia o inności – strategii „przezroczystej” (o ile to możliwe) lub zaangażowanej ideowo – i zaaranżowanie spotkania niedorosłego czytelnika z Innym stanowią (…) jedno z istotnych wyzwań cywilizacyjnych, jakie stoją przed współczesną literaturą dziecięcą i młodzieżową. Wziąwszy pod uwagę dopiero rozwijające się w Polsce debaty społeczne na temat różnego rodzaju odmienności, można postawić tezę, że w przypadku literatury rodzimej waga tego wyzwania jest szczególna.
We wstępie do Wyspy mojej siostry – opowieści przedstawiającej perypetie dziewczyny z zespołem Downa i jej rodziny – nagrodzonej w konkursie literackim im. Astrid Lindgren, Katarzyna Ryrych wyraża następującą obawę: „Nie wiem, jak o tym opowiedzieć, żeby wszyscy, którzy boją się przybijać do brzegów nieznanych wysp, uwierzyli, że nie ma na nich ludożerców, dzikusów ani potworów – tylko ludzie”. W jaki sposób wytyczane są zatem szlaki do owych nieznanych wysp, jak prezentują się literackie próby doprowadzenia do tego, by wyspa Innego i ląd zamieszkiwany przez „swoich” zbliżyły się do siebie? Co wynika ze spotkania z Innym, a w szczególności – z dzieckiem-Innym? Co się dzieje, gdy wyspa inności staje się moją własną wyspą? […]
Inny-niepełnosprawny: odmienność fizyczna
Polscy twórcy literatury dziecięcej i młodzieżowej coraz częściej sięgają po tematy dotyczące różnych odmian inności i obcości, ukazując różnorodne aspekty spotkania z Innym. Najbardziej oswojony i – by tak rzec – płodny literacko wydaje się problem niepełnosprawności fizycznej. Bohaterowie poruszający się na wózkach inwalidzkich są częstymi postaciami polskiego pejzażu powieściowego. Barbara Ciwoniuk w Tym grubym przedstawia m.in. historię dziewczyny, która, zrozpaczona utratą sprawności i przykuciem do wózka, odmawia opuszczania domu i buntuje się przeciw konieczności rehabilitacji, ponieważ nie wierzy już w jej sens. Irena Landau opowiada o trudnym procesie oswajania się z nową sytuacją – bohaterka powieści Uszy do góry! w wyniku wypadku traci władzę w nogach i zmuszona jest na nowo poznawać świat z perspektywy wózka inwalidzkiego. Musi zmierzyć się z własnymi uczuciami – złością, strachem i zniechęceniem, a także z emocjami najbliższych, którzy pod maską optymizmu, beztroski i dobrego humoru ukrywają przerażenie i bezradność wobec cierpienia. Inność, zwłaszcza taka, która rodzi się nagle i niespodziewanie, stawia bliskich cierpiącej osoby przed koniecznością wyboru postawy wobec tej inności. Autorka konfrontuje zachowanie rodziców bohaterki, którzy za wszelką cenę zapewniają dziewczynkę o „tymczasowości” jej stanu i starają się unikać jakichkolwiek niezręczności (także językowych – na przykład sformułowań związanych z chodzeniem, wstawaniem itp.), które w ich mniemaniu mogłyby ją urazić, z podejściem jej starszego brata. Ten ostatni nie zamierza ograniczać ani cenzurować dotychczasowych żartów z siostry – dając jej tym samym do zrozumienia, że traktuje ją tak samo jak przed wypadkiem.
Mama nie znosi tego słowa [„kaleka” – przyp. W. K.]. „Nie jesteś kaleką – denerwuje się – tylko po prostu nie chodzisz. Jesteś, no, czasowo niepełnosprawna”.
Niepotrzebnie się denerwował [ojciec bohaterki – przyp. W. K.], Artur zawsze mi dokuczał i nie widzę powodu, żeby miał przestać tylko dlatego, że siedzę, zamiast chodzić.
– Ale tato – mówię – daj spokój, Artur żartuje.
– Idiotyczne żarty!
Wcale nie. Mam dosyć cackania się, tych sztucznych rozmówek. Zupełnie, jakby rozmawiali z debilką, tacy wszyscy radośni, tak mnie kochają i tak bez przerwy o tym mówią. Po co? I bez zapewnień wiem, że rodzice nie przestali mnie kochać dlatego, że nie mogę chodzić.
Z głęboko skrywaną rozpaczą nie potrafią sobie poradzić niepełnosprawna bohaterka i jej matka ze wspomnianej już powieści Ciwoniuk, raniąc się nawzajem w nieszczerych rozmowach, w których żadna z nich nie potrafi powiedzieć otwarcie o swoich uczuciach. Z kolei Ewa Nowak przedstawia w Danych wrażliwych – w ramach drugoplanowego wątku – przejmującą historię dziewczyny poruszającej się na wózku, która została całkowicie ubezwłasnowolniona przed rodzinę; ponieważ z racji swej niepełnosprawności uzależniona jest od innych osób, traktuje się ją jak dziecko.
Z kwestią niepełnosprawności jako inności wiąże się problem tabu; czy o własnej lub cudzej odmienności należy w ogóle mówić, czy należy ją zauważać, jak się do niej ustosunkować? Na swoim sekretnym blogu bohaterka Tego grubego odnotowuje:
Poznanie pani M. [nauczycielki – przyp. W. K.] było dla mnie prawdziwym przełomem, ponieważ była jedyną osobą, która otwarcie nazywała przykre rzeczy po imieniu, bez zbędnych eufemizmów. Już pierwszego dnia obejrzała mnie od stóp do głów i śmiało popatrzyła mi w oczy (bez ukradkowego zerkania, którego nienawidzę!). I powiedziała:
– Ej, nie jest z tobą tak źle, połamańcu… jaki zgrabny wózek! Już ze mną jest gorzej, bo chociaż mam sprawne nogi, mówią, że poruszam się jak niedźwiedź.
Podobną chęć nazywania rzeczy po imieniu i podobne zniecierpliwienie rzucanymi ukradkiem spojrzeniami, pełnymi współczucia lub źle ukrywanej żądzy sensacji, przejawiają także pozostałe dwie bohaterki przywołanych tu powieści. Jak wskazują wymienione autorki, zarówno postawa wrogości, jak i litości wobec Innego-niepełnosprawnego stygmatyzuje; Ciwoniuk, Landau i Nowak poprzez swoje opowieści pośrednio postulują przyjęcie takiej perspektywy, jaką Joanna Głodkowska określa – w odniesieniu do idei tzw. normalizacji – jako próbę „wspólnego doznawania świata”:
Ponawiane odczytywanie normalizacji pozwala również dzisiaj widzieć ten proces jako żywy nurt, w którego centrum znajduje się osoba z niepełnosprawnością i jej życie. Daje także możliwość rozpoznawania i rozpatrywania różnych problemów i dylematów dotyczących m.in. różnicowania i unifikacji w określaniu norm, definiowania normalności i przyjmowania standardów funkcjonowania człowieka, czy też ujmowania normalizacji bez upiększeń jako instrumentu władzy i narzędzia przemocy symbolicznej […]. Mimo różnic w interpretacji i niejednoznacznych ujęć, dominuje rozpatrywanie normalizacji w kategoriach dążenia do wspólnego doznawania świata przez sprawnych i niepełnosprawnych oraz wspólnego ich bytowania. Wspólnotowe podejście niesie ze sobą nie zawsze łatwe w realizacji wymagania. Jednym z nich jest konieczność większej otwartości sprawnego społeczeństwa na zrozumienie i przyjęcie Innego.
W istocie, wszystkie trzy autorki snują opowieść o zderzeniu społecznych norm z tym, co od tych norm odbiega, „normalności” z innością, o reakcjach reprezentantów sprawnego społeczeństwa na niepełnosprawność. Ukazują też, w takim właśnie kontekście, autorefleksję Innego. Landau, poza zobrazowaniem zmagań swojej bohaterki z nową dla niej rzeczywistością, autorefleksji tej nadaje, w następującym fragmencie, także wymiar dydaktyczny:
Wpadło mi do głowy, że może Renia nie chce się pokazywać z kimś, kto siedzi na wózku. Wstydzi się. To obrzydliwe, ale ja ją nawet rozumiem. Nie mogę zapomnieć, jak kiedyś nie chciałam się bawić w przedszkolu z jednym chłopczykiem, który nie miał ucha. Pies mu je odgryzł. Wydawało mi się to paskudne, a to ja sama byłam paskudna.
Ciwoniuk z kolei konfrontuje załamaną przykuciem do wózka bohaterkę z bohaterem cierpiącym z powodu znacznej, widocznej i uciążliwej otyłości, będącej częstym powodem drwin ze strony rówieśników. Tytuł powieści: Ten gruby nawiązuje wyraźnie do pozycji z polskiego kanonu literatury młodzieżowej, czyli do Tego obcego Ireny Jurgielewiczowej (1961); zarówno niesprawność fizyczna, jak i „niestandardowy” wygląd wykluczają bohaterów z grona „swoich”. Jednocześnie, poznając się wzajemnie i nawiązując między sobą głębszą relację, oboje zyskują inną perspektywę autorefleksji, a więc oglądu i oceny własnej odmienności.
Inny-niepełnosprawny: odmienność intelektualna
Codzienne próby zmierzenia się z trudną rzeczywistością stają się również udziałem osób niepełnosprawnych umysłowo i ich rodzin. Wspomniana już Wyspa mojej siostry Katarzyny Ryrych jest opowieścią o dziewczynie z zespołem Downa, prowadzoną z perspektywy jej młodszej siostry. Mimo swojego upośledzenia Pippi przez lata dba o małą Marysię i daje jej poczucie bezpieczeństwa, zastępując matkę; gotuje, uczy, jak zapinać guziki, jest wspaniałą towarzyszką dziecięcych zabaw. Jednakże gdy Marysia dorasta, role sióstr zaczynają się odwracać. Nie jest to łatwy proces; relacje między postrzegającą świat we właściwy tylko sobie sposób Pippi a jej rodziną są coraz bardziej skomplikowane, choć zawsze pełne miłości i akceptacji. „Kiedy myślę o tym, jak żyje Pippi – tłumaczy bohaterka-narratorka – przychodzi mi na myśl ocean. […] Na powierzchni tego życia Pippi jest dorosłą kobietą, która raz w miesiącu kupuje sobie w sklepie kolorowe paczuszki, a w głębi jest małą dziewczynką, taką samą jak ja”. O ile jednak Marysia oswajała się z odmiennością swojej siostry od urodzenia i dlatego w pełni tę odmienność akceptuje, o tyle osoby z zewnątrz nie wiedzą często, jak reagować – ich postawa wobec niepełnosprawnej dziewczyny czasami wyraża strach i niechęć, czasami drwinę, a czasami zwykłe ludzkie zaciekawienie „dziwnością” napotkanej osoby. Podobne ujęcie tematu przedstawia Beata Wróblewska w Jabłku Apolejki, opowieści o autystycznym chłopcu i jego rodzinie. Tytuł książki nawiązuje do baśni o królewnie Apolejce i osiołku. Baśniowy osiołek po zjedzeniu zaczarowanego jabłka zmienia się w królewicza, jednak ponieważ jabłko było nadgryzione, na ludzkim ciele pozostaje ośla głowa; cierpiący na autyzm Jasiek, kochany przez swoją rodzinę tak jak królewicz-osiołek przez Apolejkę, nigdy nie stanie się takim człowiekiem jak jego bliscy, pozostanie „zaklęty” już na zawsze. Część osób spoza jego rodziny zaakceptuje jego odmienność, dla części pozostanie odmieńcem wzbudzającym niepokój, zdziwienie lub rozbawienie. Obie autorki prowadzą narrację swoich opowieści w taki sposób, by czytelnik czuł się traktowany po partnersku: nie formułują pouczeń ex cathedra, nie przemawiają do niego z pozycji mentorskiej, nie starają się go ukarać za ewentualną nieumiejętność porozumienia z Innym – zostawiają miejsce na czytelniczą refleksję, co najwyżej konstatując, jak to czyni na przykład Wróblewska ustami swojego bohatera, że „ludzie zawsze odrzucają tych, którzy od nich się różnią. A zawsze są tacy, którzy różnią się wyglądem, religią, zachowaniem, sposobem życia… Taka jest ludzka natura”. […]
Tak Ryrych, jak Wróblewska przeprowadzają również demitologizację inności. Nie jest prawdą, dowodzi ta pierwsza, że osoba z zespołem Downa nie potrafi być wsparciem dla swoich bliskich. Nie jest też prawdą, jak pokazuje druga z powieściopisarek, że z cierpiącym na autyzm nie da się porozumieć, a jego bliscy skazani są na wieczną udrękę. Przykładem demitologizacji dysfunkcji intelektualnej, jaką stanowi dysleksja, jest powieść Igor Barbary Ciwoniuk. Autorka przedstawia perypetie tytułowego bohatera, który ma ogromne problemy z czytaniem, pisaniem i koncentracją uwagi. Do ostatecznego zburzenia stereotypu dyslektyka jako osoby mającej złe wyniki w nauce, niezdolnej i „gorszej” pod względem intelektualnym, posłużyła opinia pedagogiczna, jaką Igor otrzymuje ze specjalistycznej poradni, po przejściu odpowiednich badań i testów:
Stwierdza się inteligencję bardzo wysoką badanego ucznia. Istotne funkcje intelektu: myślenie, zdolność planowania, zasób słownictwa, inteligencja niewerbalna i wyobraźnia przestrzenna, a także zdolność uczenia się specyficznych typów nowych zadań są bardzo dobrze rozwinięte. […] W sytuacji stresu obniżona jest samokontrola (chaos myślowy w momencie kulminacji emocji) zwiększając częstotliwość występowania błędów. Uczeń jest ambitny, ale ze względu na popełniane błędy brak jest jego wiary we własne możliwości – bywa niepewny. Pracuje szybko i chętnie, dobrze współpracuje.
Inność, zwłaszcza ta, która wiąże się z cierpieniem, nie pozostaje bez wpływu – jak to zostało już powiedziane – na najbliższe otoczenie naznaczonej ową odmiennością osoby. Bliscy Innego sami stają się inni, inność zaś bywa powodem osamotnienia (czasem – samotności z wyboru), odrzucenia czy poczucia wstydu. „[…] nagle dotarło do mnie – zauważa bohaterka powieści Ryrych – że Tata, podobnie jak ja, nie ma wstępu do reszty świata. I tak jak ja jest sam, ale to nie jest wina Pippi ani moja, ani niczyja. Po prostu inni boją się jego wyspy, na której nie ma przecież potworów ani ludożerców, tylko Tata, Pippi, ja i nasz gruby pies”. Wróblewska opowiada o rozterce kilkuletniej Oli, która wstydzi się zaprosić do domu inne dzieci w obawie, że znajomi wyśmieją ją po tym, jak zobaczą dziwne zachowanie jej autystycznego brata. I choć dziewczynka pokonuje w końcu strach przed odrzuceniem i opowiada o chorobie Jaśka przy całej klasie, czytelnik jest w pełni świadomy, że jej obawy nie były bezpodstawne. Inność bywa powodem drwin, bywa także powodem litości lub podziwu; odczucia te, choć pozornie pozytywne, zamykają jednak Innego w ciasnych ramach stereotypu i sprowadzają jego człowieczeństwo do tej jedynej cechy; takie zjawisko opisuje Ciwoniuk poprzez wypowiedź matki niepełnosprawnej bohaterki:
– Myślą, że nasze życie jest wyłącznie smutne i czarno-białe… że inne być nie może!… więc albo litują się nad nami, albo nas podziwiają! Mam każdemu tłumaczyć, jak jest naprawdę? Że dziecko na wózku daje mi ogromne szczęście? Że to nie są wyłącznie zmartwienia i kłopoty?… że jak inni miewamy chwile radości i smutków, wygłupiamy się, pieczemy sobie pyszności, czytamy książki i oglądamy filmy, układamy puzzle, żartujemy, po prostu… żyjemy normalnie?! Niech sobie patrzą na nas tylko przez pryzmat wózka… Może dzięki temu czują się od nas lepsi? Ale nie życzę sobie, żeby ktoś się nad nami z tego powodu litował lub nas podziwiał!
Frapujące „studium inności” stanowi Oro Olgi Sawickiej i Dany Łukasińskiej. Z odmiennością postrzeganą przez społeczeństwo jako problem zmaga się każdy członek sportretowanej przez autorki rodziny zastępczej. „Odmieńcem” jest Lena – główna bohaterka: introwertyczka, zagubiona w gąszczu bardzo trudnych, raniących emocji. Poza społeczną „normą” bytuje jej adopcyjne rodzeństwo, naznaczone różnego rodzaju dysfunkcjami fizycznymi i psychicznymi. Wreszcie, z innością mierzą się nieustannie adopcyjni rodzice szukający odpowiednich dróg komunikacji ze swoimi podopiecznymi, ale i sami będący Innymi, bo wychowującymi nie-normalne dzieci.
Inny-niepolski
„[…] trzy możliwości – pisze Kapuściński – stały zawsze przed człowiekiem, ilekroć spotkał się z Innym: mógł wybrać wojnę, mógł odgrodzić się murem, mógł nawiązać dialog”. Osoba odmiennej narodowości jest nie tylko inna – jest także obca. Przybywa z zewnątrz, zdradza swoją obcość nieznajomością języka, innym kolorem skóry, odmiennymi rytuałami, różniącą się od dominującej hierarchią wartości. […]
Nawet jeśli w istocie różnice między „swoim” a „obcym” nie istnieją lub też nie są w żaden sposób znaczące, samo podejrzenie obcości wystarczy, by implikowała ona postawę wrogości. Taki przypadek przedstawia Grzegorz Gortat w powieści Szczury i wilki, ukazując losy Henryka, współczesnego nastolatka zaangażowanego w walkę o „czystość” polskiej krwi u boku kolegów z neofaszystowskiej bojówki. Uwielbiany przez niego lider grupy, kryjący się za pseudonimem A. H. – w oczywisty sposób nawiązującym do imienia i nazwiska przywódcy nazistowskiej III Rzeszy – wpaja swoim podopiecznym (a czyni to skutecznie) wizję osaczania „prawdziwych Polaków” przez podstępnych „obcych”, przede wszystkim Żydów.
– Uwierz mi, Heinrich – tłumaczy A.H. – choćbyś ukończył to swoje liceum z wyróżnieniem, takich jak ty uniwersytet wykopie już po pierwszym semestrze. Bo upominamy się o prawdę. O miejsce dla siebie w kraju, który już tylko z nazwy jest Polską. Dziewięćdziesiąt procent tytułów na półkach tej biblioteki to trucizna, która zatruwa naszą gospodarkę, historię i literaturę. Ich autorzy to bękarty chowające się za dobrymi, polskimi nazwiskami. Trzęsą giełdą, dyktują ceny i na pniu wykupują apartamentowce takie jak te. Rozkradają Polskę kawałek po kawałku. Dom po domu, ulica po ulicy. Aż zamkną nas w getcie.
Gortat ukazuje skrajny – choć nieodosobniony – przykład lęku przed Innym, lęku przeradzającego się w bezpodstawną i bezsensowną nienawiść.
Z kolei na problem pozornie niewinnych żartów z odmienności narodowej zwraca uwagę Ewa Grętkiewicz w powieści Szczekająca szczęka Saszy. Mieszkający na co dzień na Białorusi kuzyn głównej bohaterki (i zarazem narratorki) przyjeżdża do Polski, by przez rok uczyć się w tutejszej szkole. Ojczyzna jego dziadków, której był ciekawy dzięki rodzinnym opowieściom i wspomnieniom, nie okazuje się jednak tak gościnna, jak sobie wymarzył. […] krzywdzące stereotypy funkcjonują już w myśleniu najmłodszych uczniów szkoły podstawowej: koledzy drwią ze specyficznej – w ich odczuciu dziwnej, gorszej i żenującej – polszczyzny Saszy i zadają mu złośliwe pytania o to, czy na Białorusi ludzie posługują się telefonami komórkowymi, czy są tam wieżowce i supermarkety. Gdy otrzymują odpowiedzi twierdzące, zadają jeszcze jedno pytanie, nie zdając sobie sprawy z jego kompromitującego charakteru: „To po co tu przyjechałeś?”. Wbrew pozorom od takiego podejścia niebezpiecznie blisko jest do tego opisanego przez Gortata. […]
Tego typu dyskurs, przejawiający się w nieprzyjaznym odnoszeniu się do Innego, ujawnia utożsamianie „dziwności”, „obcości” z „gorszością”. Między światem znanym i „swoim” a dziwnym i „nie-swoim” przebiega linia graniczna oddzielająca to, co wartościowe (i dlatego wymagające obrony), od tego, co gorsze, „niepełnowartościowe” i zatruwające „swojość”, a więc stanowiące zagrożenie wymagające odseparowania. […]
Stosując odmienne typy narracji, kształtując opowieść dla czytelników z różnych grup wiekowych, przedstawiając problem z odmiennych perspektyw – autorzy wspomnianych dwóch powieści mówią jednak o tym samym zjawisku: irracjonalny lęk przed innością i bezrefleksyjne postrzeganie świata za pomocą krzywdzących stereotypów prowadzą do agresji wobec wszystkich, którzy nie są jednoznacznie „swoi”. To głos istotny tym bardziej, że ukazujący działania opresyjne wobec Innego prowadzone przez dzieci (Grętkiewicz) i nastolatków czy wręcz „młodych dorosłych” (Gortat). W rozważaniach nad kategorią inności w utworach adresowanych do dzieci i młodzieży to zagadnienie – problem uwypuklania cudzej „obcości”, piętnowania jej i stygmatyzowania „Obcego” – jest nie mniej ważne niż rozpatrywanie samej figury Innego ucieleśnionej w postaci dziecka.
Ja jako Inny
Inność i obcość ukazywana jest w polskiej literaturze dla młodego czytelnika z wielu różnych perspektyw; to nie tylko spotkanie z Innym, zetknięcie się z jego odmiennością, lecz także sytuacja, w której to ja staję się Innym. O powieści Ireny Landau Uszy do góry!, przedstawiającej losy dziewczyny, która po utracie władzy w nogach uczy się żyć na nowo, była już mowa. W kontekście wcześniejszych rozważań o inności narodowej ciekawym casusem okazuje się powieść Barbary Gawryluk pt. Moje Bullerbyn: główna bohaterka, nastoletnia Natalia, emigruje wraz z rodzicami do Szwecji i zmaga się z problemami, jakimi są dla niej początkowo nowa kultura, niedostateczna znajomość języka angielskiego i zupełna nieznajomość szwedzkiego, nowe środowisko rówieśnicze itd. Co więcej, dotychczasowa „swojskość”, w nowych realiach przekształcająca się w „obcość”, staje się powodem do żartów – opozycja prezentowana przez Ewę Grętkiewicz zmienia tutaj kierunek oddziaływania: „polskość” staje się powodem problemów, a nie fundamentem kultury dominującej.
Nie znoszę Matsa [kolegi ze szkoły w Szwecji – przyp. W. K.]! Jest okropny! Od początku mi dokuczał, a teraz jest tylko gorzej. Dzisiaj znowu od rana chodził za mną i za Mają i przedrzeźniał nas. „Szczszcz, szczszcz!” – udawał, że coś do nas mówi. Potem wybuchał śmiechem. A najgorsze jest to, że Mats nie jest sam. Chodzi za nim zawsze trzech albo czterech chłopaków z naszej klasy. Zakradają się za naszą ulubioną ławkę pod jabłonią. „Szczszcz, szczszcz!” – wygłupiają się.
Z kolei Katarzyna Pranić w powieści Ela-Sanela opisuje doświadczenia Saneli Hasani, dziewczynki pochodzącej z Sarajewa, w wyniku wojennych wydarzeń z 1993 r. adoptowanej i wychowywanej przez Polkę. Sanela powoli poznaje historię swojej rodziny, dowiaduje się coraz więcej o swoich korzeniach, swoim kraju i rodzinnym mieście, analizuje różnice między polską kulturą, a więc tą, w której została wychowana, a kulturą regionu, w którym się urodziła. Zaczyna akceptować siebie jako „dziewczynkę trochę stąd, a trochę z innego świata, którego sama jeszcze nie znała, chociaż ten nieznany świat dopominał się, żeby zaczęła go odkrywać. I Ela była na to gotowa, bo wiedziała, że czekają tam na nią ludzie, którzy ją kochają i za nią tęsknią. Nieważne, jakiego są pochodzenia i wyznania”. Jednocześnie autorka wskazuje na mechanizm zyskiwania przez pojęcie obcości nacechowania pejoratywnego, które jest temu pojęciu nadawane przez „swoich” użytkowników języka:
Ela, idąc za Martą przez półmroczny korytarzyk, postanowiła zignorować tę sytuację [nazwania jej przez szkolnego kolegę „alienem” – przyp. W. K.], ale było jej przykro. Alien – obca. Bo co? Bo nie ma w klasie swojej paczki? A może dlatego, że jej imię i nazwisko brzmi inaczej? Ci, którzy słyszeli je pierwszy raz, zawsze byli nieco zdziwieni, ale Ela czuła, że Michał powiedział to specjalnie, żeby zrobić jej przykrość. Ela-Sanela. Właśnie że tak! Sanela Hasani! Czuła, jak palą ją policzki. […]
Odkrywając powoli nieznaną jej dotąd część swojej tożsamości, będąc osobą związaną z dwoma odrębnymi kulturowo regionami świata, bohaterka staje przed koniecznością refleksji nad takimi zagadnieniami, jak związek między przynależnością etniczną a kultywowanymi rytuałami (w tym wypadku związanymi z religią).
Zakończenie
Stosując różne strategie narracyjne i wykorzystując rozmaite pomysły fabularne, twórcy polskiej literatury dziecięcej i młodzieżowej mówią o tym samym: inność nie jest problemem – problemem jest brak akceptacji faktu istnienia inności, brak chęci podjęcia wysiłku, by ją zrozumieć, brak uznania różnorodności za wartość. Receptą wydaje się wzbudzenie ciekawości w stosunku do tego, co jeszcze niepoznane, zafascynowanie różnorodnością i „dziwnością”, dekonstruowanie stereotypów, pokazywanie inności jako frapującego wyzwania dla czytelnika. „Świadomość tego, że rozmawiając z Innym, obcuję z kimś, kto w tym samym momencie widzi świat odmiennie niż ja i inaczej go rozumie, jest ważna w tworzeniu atmosfery pozytywnego dialogu”, pisze Kapuściński. Wyrazem takiej świadomości jest np. zbiór Dziesięć stron świata Anny Onichimowskiej, w którym autorka opisuje doświadczenia nastolatków mieszkających w różnych miejscach globu, przyglądając się rzeczywistości z perspektywy swoich bohaterów. Przedstawia m.in. losy Kolumbijki, która zarabia na życie własnym ciałem, aż w końcu udaje jej się spełnić marzenia i zostaje królową samby, Dunki, zmagającej się z zainteresowaniem mediów w związku ze ślubem jej matki z wieloletnią przyjaciółką, czy mieszkającego w USA Pakistańczyka, który zmuszany jest do udziału w przygotowaniach do zamachu terrorystycznego. Do wzajemnego szacunku, niedawania wiary stereotypom, chęci poznawania tego, co inne, i czerpania radości z różnorodności świata nawołuje młodszych czytelników Magdalena Środa w pierwszej polskiej książce z wydawanej przez oficynę Czarna Owca serii „Bez Tabu”; Mała książka o tolerancji łączy formę opowiadania, leksykonu (zawiera objaśnienie kluczowych pojęć) i podręcznika (prezentuje m.in. historię pojęcia tolerancji). Zarówno spotkanie z Innym, jak i zmierzenie się z własną innością czy też bycie innym z własnego wyboru wymaga odwagi, wewnętrznej dojrzałości, otwarcia się na to, co nowe. Polska literatura dla dzieci i młodzieży bez wątpienia podejmuje wyzwanie, jakim jest zwrócenie uwagi niedorosłego odbiorcy na tego rodzaju zagadnienia i oswojenie go z nimi. Poprzez stwarzanie szansy na identyfikację z bohaterem-rówieśnikiem hipotetycznego dziecięcego czy też nastoletniego czytelnika – bohaterem jawiącym się jako Inny bądź też bohaterem poznającym Innego – czytelnik ów jest więc zachęcany do refleksji nad pojęciem inności oraz etykietującą dychotomią: „swojskość” versus „obcość”. Zyskuje możliwość namysłu nad kształtowaniem się tożsamości w sensie socjologicznym, kulturoznawczym i psychologicznym, w opozycji do rozmaicie pojmowanej inności i obcości (cudzej lub własnej). Nie są to zazwyczaj książki z list bestsellerów, raczej nie mieszczą się w ramach najpopularniejszych czytelniczych trendów, są – paradoksalnie – w jakimś sensie inne; i to także stanowi wyzwanie dla czytelnika.