Kategoria: Bez kategorii
Zagadka…
Gdy za oknem jesienna plucha…
Wrzesień…
Mój pierwszy czytelnik
Rok Sienkiewiczowski
W tym roku mija 170. rocznica urodzin i 100. rocznica śmierci Henryka Sienkiewicza. W szkołach i bibliotekach powstają kąciki „ku czci” noblisty, widać zapowiedzi ciekawych konkursów i imprez popularyzujących twórczość pisarza.
O tym, że Sienkiewicz wciąż żyje w sercach Polaków świadczy obecność Jego dzieł w rankingach najwybitniejszych książek wszech czasów (wyłonionych m.in. przez czytelników „Polityki” na koniec XX w.)
Tak to swego czasu skomentował Jerzy Pilch: Jego zwycięstwo jest zwycięstwem literatury, literatura jest sztuką opowiadania, a Sienkiewicz jest największym opowiadaczem literatury polskiej i jego fraza równej sobie nie ma. Ma i miał on też wszystkie cechy pisarza wielkiego, był noblistą, był nikczemnego wzrostu, poglądów politycznych raczej nie posiadał, a jak posiadał, to były one mgławicowe, zwłaszcza dzisiejsi myśliciele nie byliby z logiki radzi. Pisał o historii, w związku z tym miał do historii stosunek nierzetelny, lekceważył fakty, żerował na niskich instynktach, koledzy literaci darzyli go niechęcią, uczeni historycy mieli go w pogardzie, pokolenia czytelników znały go na pamięć. („Polityka”, 20.03.1999 r.)
A tak oceniał dzieła Sienkiewicza Stanisław Lem: Dochodzą mnie słuchy o narodowym spadku zainteresowania Trylogią Sienkiewicza. Wziąłem się więc do eksperymentu, polegającego na którymś tam z rzędu odczytaniu tych książek, pisanych „dla pokrzepienia serc”. Jeśli chodzi o mnie, Trylogia zdała egzamin, przede wszystkim dzięki temu, że ujawnia się, jak mawiał jej przeciwnik Gombrowicz, „wspaniałość narracji”. Trylogia stoi przede wszystkim językiem, który nie zestarzał się wcale, ponieważ do żadnej epoki nie należy. Fabuła tych książek jest miejscami taka sobie, lecz cokolwiek mają one do powiedzenia, wyrażone jest z niezrównaną celnością, pokonującą bariery czasowe. Krytycy współcześni Sienkiewiczowi rozerwali się na dwa przeciwstawne obozy: apologetów i kontestatorów. Owe skrajności czas uśmierzył. Do Trylogii można wracać tak, jak się wraca do rodzinnego domu. („Odra”, luty 2003 r.)
Händel z autografem?
Niespodzianka!
Niespodzianka w drodze powrotnej z Zabłudowa :)
Leśniczówka Pranie
Dobrze powitać jesień z ulubionym poetą, a z Gałczyńskim zawsze było mi po drodze :)
Gdy trzcina zaczyna płowieć,
A żołądź większy w dąbrowie,
Znak, że lata złote nogi
Już się szykują do drogi.
Lato, jakże cię ubłagać?
Prośbą jaką? Łkaniem jakim?
Tak ci pilno pójść i zabrać
W walizce zieleń i ptaki?
Ptaków tyle. Zieleni tyle.
Lato, zaczekaj chwilę.
Literacki Sopot 2012
Sopot, Państwowa Galeria Sztuki. Obowiązkowy autograf i cicha prośba do Mistrza, żeby mniej śpiewał, a więcej pisał.